Konrad Świrski: Węgiel kroczy schyłkową drogą zapomnianych surowców (ale oczywiście w Polsce dalej tego nie widać)
Węgiel… tanieje. Informacja, która może cieszyć właścicieli węglowych pieców oraz dużej ilości elektrowni i elektrociepłowni, ale tak naprawdę to zwiastun kolejnych kłopotów polskiej gospodarki i już konieczności szykowania miliardowych dotacji dla górniczych spółek. Indeks ARA spadł poniżej 100$ za tonę (rekordowe było blisko 400) i co gorsza perspektywy cały czas są spadkowe. Jednocześnie koszty wydobycia już dawno przestały być kontrolowane wobec kombinacji zdarzeń zewnętrznych (wojna), prymatu bezpieczeństwa energetycznego nad ekonomią, ale także poprzez silną presje związków zawodowych, jakikolwiek brak realnej konkurencji na rynku i oczywiście rok wyborczy. Jeśli ziści się pozytywny (dla świata) scenariusz – przynajmniej częściowe zwycięstwo Ukrainy w czasie oczekiwanej kontrofensywy, jakikolwiek rodzaj pokoju lub quasi pokoju w Ukrainie, powrót gospodarek do częściowej fali koniunktury… Surowce energetyczne będą wchodziły w kolejny trend zniżkowy – zarówno gaz naturalny jak i węgiel. W tym przypadku optymistyczny scenariusz światowy to pesymistyczny wariant dla naszego sektora paliwowo-energetycznego – ale jednocześnie chyba naturalny trend, jeśli popatrzeć na niektóre analogie historyczne. Węgiel powoli staje się bowiem surowcem odchodzącym w przeszłość i kończącym swoją wieloletnią historię jako dominującego paliwa energetycznego. Węgiel zmienił świat, ale i nowy świat zmieni węgiel – teraz wobec wymagań zeroemisyjnego (w sensie emisji CO2) przemysłu i energetyki – węgiel musi odejść.
Na początek coś z domowego podwórka – siarka rodzima. Wydobycie siarki przez wiele lat było bardzo atrakcyjnym biznesem. Odkrycie dużych pokładów w Polsce (lata 50-te) zaowocowało budową wielkiego kompleksu wydobywczego (okolice Tarnobrzegu) i awans Polski na 3-cie miejsce wśród światowych producentów. Pamiętam jeszcze kiedyś zwiedzałem Muzeum Siarki i plansze z wielkimi osiągnięciami polskich kopalń (szczyt wydobycia 5 mln ton) – lata 70-80 aż do 90-tych ub. w. Siarka była wielkim polskim bogactwem… aż do komercyjnego wejścia w życie technologii odzysku siarki przy produkcji paliw oraz odsiarczania spalin z węglowych instalacji energetycznych. Siarka stała się produktem odpadowym, gwałtownie staniała, ta z odzysku zalała rynki i spowodowała bankructwo kopalń i właściwie całego światowego systemu wydobywania siarki rodzimej. W Polsce spadło to co najmniej 5-krotnie (niekiedy nawet więcej) a większość kopalń zamknięto, nie ma chyba też tego wielkiego Muzeum Siarki przy kopalni z ładną mapą, gdzie na świecie używają naszego surowca. Typowy przypadek, gdzie zmiany proekologiczne pośrednio wykończyły całą gałąź biznesu poprzez wprowadzenie nowych technologii.
Patrząc na coś bardziej eko, ale jednocześnie też o intensywnym zapachu – warto popatrzeć na guano. Te odchody ptaków morskich, które przez wiele lat gromadziły się na brzegach Ameryki Południowej są cennym nawozem (stanowią naturalną mieszankę fosforanów). Przez moment były niezwykle cennym i poszukiwanym surowcem, a światowym producentem była m.in. Boliwia (przez chwilę miała dostęp do oceanu i złóż z guano), Peru i Chile. Interes był na tyle lukratywny, że w okolicach 1880 r. przez kilka lat toczyła się wojna pomiędzy Chile a siłami zbrojnymi Boliwii i Peru o honor i terytoria a tak naprawdę o złoża ptasiego gówna. Chile wygrało i stało się światowym liderem wydobycia, ale także niedługo, na świecie doszło do przełomowego odkrycia syntezy amoniaku i czasów nawozów sztucznych. W rezultacie więc kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy wojny „o Pacyfik” (albo „o guano”) straciło młode życie a i tak surowiec stał się czymś schyłkowym i obecnie jedynie używanym dla ekologicznych plantacji.
Analogie można mnożyć – jak kauczuk naturalny – opisana – w moim wpisie – historia wielkich bogactw, rozwoju i upadku plantacji kauczuku naturalnego (znowu przełom techniczny w produkcji syntetycznych zamienników) czy fosforyty na wyspie Nauru (rabunkowa gospodarka i wewnętrzna korupcja zniszczyła ten kraj na Pacyfiku), gdzie na zapomnianej i zbankrutowanej wyspie żyje dziś populacja, gdzie ponad 95% społeczeństwa ma olbrzymią nadwagę. Wszędzie, gdzie stawiano na monokulturę wydobycia, gdzie przychody były nadmierne wobec innych sektorów gospodarki – wcześniej niż później przychodził moment, gdzie nowe światowe technologie i nowe światowe regulacje – zupełnie zmieniały trendy i tak naprawdę zredukowały wartość starego surowca.
Patrząc na trend cenowy węgla – katastrofa jest nieunikniona. Już dzisiejsze poziomy cenowe – to miliardowe starty dla polskich korporacji węglowych – szczególnie PGG. Wyniki 2023 r. – na pewno będą ujemne (mocno ujemne) a sektor stanie po raz kolejny w obliczu konieczności restrukturyzacji (czyli kolejnych dotacji budżetowych). Oczywiście jedyną nadzieją jest powrót do wysokich cen (węgla i gazu) a to możliwe jedynie w przypadku radykalnej intensyfikacji działań wojennych. Bardziej prawdopodobny jest jednak optymistyczny (dla świata), ale pesymistyczny (dla polskiego górnictwa) scenariusz – gdzie węgiel będzie taniał a straty będą rosły. Tak jak w analogiach historycznych – dalej nikt tego nie widzi. W kampanii wyborczej podkreślana jest rola bezpieczeństwa i suwerenności energetycznej i waga Śląska dla polskiej gospodarki oraz węgiel ma być paliwem bardziej przejściowym do nowego systemu (elektrownie jądrowe, które majaczą na horyzoncie kolejnej dekady). Nie ma mowy o jakiś wyprzedzających programach oszczędności i redukcji kosztów – bynajmniej – sprzężenie zwrotne kampanii wyborczej, działań związkowych i coraz bardziej ekstremalnych pozycji partyjnych spowoduje tylko zwiększenie kosztów.
Tymczasem zmiana jest niezbędna – nie tylko w samym „łagodnym” projekcie odchodzenia od węgla (koniec wydobycia 2049), ale uwzględnieniu zmian jakie przyniesie szybsza transformacja energetyczna EU. Bez spojrzenia prawdzie w oczy – węgiel będzie kolejnym „zapomnianym” surowcem a nam pozostanie oglądanie starych muzeów z podświetlanymi mapkami kopalń i słupkami wielkich poziomów wydobycia w przeszłości. Tylko, że dla ludzi, pracowników i gospodarki – nic to nie zmieni, bo straty będą bolesne.
Źródło: KONRAD ŚWIRSKI BLOG (http://konradswirski.blog.tt.com.pl/)