Energetyka Arystotelesa – cztery renesanse i upadek
Przedmiotem artykułu jest rewaloryzacja pierwszej i drugiej zasady termodynamiki w wersji opracowanej przez Arystotelesa z Stagiry ok. r. 330 pne. i przedstawionej w języku greckim w monografii pt. Fizyka. Zasady termodynamiki Arystoteles opiera na dwóch wprowadzonych przez siebie pojęciach: energeia (dzisiejsze energia; występuje w tekście 671 razy) i entelechia (konwersja energii; 138 razy). Ponieważ, w sensie formalnym, zakres proponowanej przez Arystotelesa nauki przekracza zakres współczesnej termodynamiki, miast słowa „termodynamika”, zaproponowanego przez W. Thomsona w 1851 r., będziemy używać słowa „energetyka”. Energetyka Arystotelesa oznacza więc pierwszą, w miarę kompletną naukę termodynamiki, opartą o: energeii ruchu perypatetycznego i entelechii ruchu perypatetycznego.
1. Najkrócej ujmując treść dzieła Arystotelesa, zaproponowany przez niego w Fizyce system rozumowania, należałoby nazwać: „termodynamiczną teorią wszystkiego”, toteż określenie „Energetyka Arystotelesa” jest nazwą historycznie pierwszej jednolitej teorii wszystkiego – z racji jej niezwykłych fundamentalnych odkryć, niezgodnych z paradygmatami współczesnej fizyki, jest ona całkowicie z naszej świadomości usunięta i zwykle komentowana jako błędna (nawet nie przestarzała!). Do szczegółowego przedstawienia przyczyn, dla których usunięto Energetykę Arystotelesa z korpusu nauk ścisłych i przyrodniczych powrócimy w końcowym punkcie, nie mniej już teraz możemy powiedzieć iż usunięto ją nie z błędu, lecz za jej generyczną fundamentalność.
Fizyka jest dziełem zwięzłym, w odróżnieniu od innych pism Arystotelesa, jest mało obszerna (ok. 180 stron). Należy, razem z pismami logicznymi i matematycznymi, do korpusu na którym Arystoteles oparł swe najbardziej znane dzieło Teologię, zwaną też Metafizyką. Ta kolejność dochodzenia do nauki o Bogu, startując od nauk przyrodniczych, psychologicznych, matematycznych, logicznych i fizycznych, będzie potem naśladowana w średniowieczu nie tylko przez łacińskich uczonych scholastycznych ale również przez uczonych bizantyjskich, perskich, syryjskich, żydowskich czy arabskich. Arystoteles rozwinął dialektykę przedzałożeń badawczych tak doskonałą, iż wszystkie teologie chciały budować na nim swe własne obrazy świata. W pewnym sensie, współczesna fizyka relatywistyczna i kwantowa dalej wykorzystuje tę samą metodę budowania przedzałożeń, a również i inne nauki przyrodnicze (kogniwistyka, klimatologia) się od niej dystansują. Energetyka Arystotelesa jest więc nawet i obecnie nieosiągalnym wzorcem budowania teorii wszystkiego. Jest to, w odróżnieniu od fizyki kwantowej, koncepcja spójna termodynamicznie, oparta o rozumowania indukcyjne wykorzystujące dwie zasady termodynamiki oraz hylemorficzny obraz świata.
2. Hylemorfizm arystotelejski, mówiąc współczesnymi pojęciami, zakłada, iż dostępna nam rzeczywistość składa się z trzech rzeczy: materii, pól oddziaływujących (grawitacja i światło) i próżni kwantowej. Z tym podziałem zgadza się również cała współczesna kwantowa teoria pola, z tym tylko, iż odrzuca ona zdecydowanie termodynamiczną nadbudowę. Trzy fundamentalne dla rzeczywistości rzeczy – matter, fields, quantum vacuum – oparte są w kwantowej fizyce również na odrzuceniu arystotelesowskiej przyczynowości. Przyczynowość Arystotelesowska jest jednym z przedzałożeń, stanowi ona również hylemorficzną trójnię. Przyczynowość oparta jest na istnieniu obiektywnych, zewnętrznych dla przyrody, trzech przyczyn: stwórczych, wzorcowych i celowych. Owe zewnętrzne przyczyny mają dla Arystotelesa zarówno swój wymiar immanentny, jak i transcendentny. Z tego też powodu Arystoteles pierwszy buduje relatywną teorię czasu i przestrzeni. Czasoprzestrzeń arystotelejska jest „macią stwórczą” – matecznikiem stawania się i zmian (ruchu perypatetycznego). Dodajmy, trójnia przyczynowa, staje się szesnaście wieków później, dla Tomasza z Akwinu, podstawą do sporządzenia pierwszej ścisłej definicji Trójcy Świętej.
3. Po raz pierwszy w Energetyce Arystotelesa rozwiązuje się tajemnicę współistnienia wariabilizmu przyrody oraz jej inwariantyzmu. Innymi słowy, dialektyczne napięcie jakie istnieje w wariabilizmie Heraklita i inwariantyzmie Parmenidesa zostaje spójnie pogodzone w hylemorfiznie arystotelejskim. Ale, obie te koncepcje Arystoteles zmienił. Dopuścił on myśl, iż w przyrodzie istnieje coś niezwykłego – niezmienniki ruchu perypatetycznego. Dopuścił, iż wariabilizm przyrody nie jest tylko areną gry sił Chaosu, lecz przenika go również swoisty porządek Kosmosu, objawiający się w istnieniu niezmienników. Dwa pierwsze niezmienniki przyrody wariabilnej jakie zaproponował Arystoteles nazywały się: energeia i entelechia. Są one, również, najwcześniejszym ustanowieniem i wypowiedzeniem Pierwszej i Drugiej Zasady Termodynamiki.
4. Inwariantyzm ruchu perypatetycznego nie powinien być utożsamiany z inwariantyzmem Parmenidesa. Ten pierwszy jest dostępny w naszej rzeczywistości, inwariantyzm Parmenidesa jest transcendentny, odłączny, absolutny. Można, metaforycznie mówiąc, inwariantyzm zaproponowany przez Arystotelesa, nazwać „śladem stworzenia” lub „cieniem” oglądanym na ziemi w zjawiskach przyrodniczych – mówiącym o tym, iż istnieje inny odłączony, niezmienny byt wieczysty.
5. Ruch perypatetyczny to jedna nazwa na wszystkie zmiany jakie występują w przyrodzie. Począwszy od rzutu kamieniem, który jest ruchem lokalnym, poprzez ruch deformacyjny (napięcie łuku), ruch przemiany fazowej (parowanie wody), ruch grawitacyjny (spadanie ciał w studni), ruch cieplny (nagrzewanie się pręta włożonego do gorącej wody) elektromagnetyczny (załamania światła), ruch radiacyjny (płowienie koloru brązowego wystawionego na działanie słońca) do ruchu najsubtelniejszego jakim dla Arystotelesa jest: pomyślenie o osobie ukochanej – wszystko to jest ruchem perypatetycznym. Ruch opisywany jest prawem ruchu jego znalezienie jest zadaniem samym w sobie. Jednak nad tym wszystkim istnieją niezmienniki ruchu. Dwa z nich energeia i entelechia, proponuje rozpatrzyć Arystoteles – pierwszym jest zasada niestwarzania energii z niczego prowadząca do stałości energii wszechświata, drugim jest prawo entelechii – wieczystej konwersji energii – realizowanej przez dialektyczną zasadę degradacji i odnawiania energii w trakcie procesu konwersji.
Inaczej mówiąc, wszystkie zjawiska przyrody mają swoje rządzące (opisujące) prawa. Są to w zasadzie dowolne prawa, jednakże spełniające ostatecznie warunek niezmienniczości energii i entelechii. Oznacza to, iż zjawiska mają swój własny status, jednak muszą przebiegać tak, aby nie naruszać niezmienników przyrodniczych. Współcześnie, status zasad termodynamiki jest inny, degraduje on pojęcie energii, degraduje pojęcie konwersji energii, a wywyższa jedno z lokalnych równań opisujących ewolucję entropii.
6. Arystoteles wychodząc z energetyki stawia wiele spekulacji. Być może najstarszą spekulacją dotyczącą wszechświata jest jego sferyczność, dyktowana założeniem o jednorodności i izotropowości zjawisk w kosmosie. Przesłanką do takiego rozumowania jest kulistość Ziemi, pomierzona ostatecznie przez Eratostenesa z Cyreneii, w 210 r. przed Chr. Z tego typu spekulacjami nie zgadzał się Arystoteles, bowiem kierując się innymi przesłankami i swoim brakiem wiedzy o „niebie” [był on bowiem fizykiem dziennym, nie potrafiącym pracować nocą], odrzucił jednorodność Wszechświata i podzielił go na: kosmos podksiężycowy (chtoniczny) i nadksiężycowy (uraniczny). Oznaczało to rozdzielenie zjawisk na te, które zdarzają się tylko w świecie podksiężycowym (zjawiska nieodwracalne – rządzone koercją) i tylko w świecie-nadksiężycowym (zjawiska odwracalne – rządzone inercją). Ze względu na moment doby w jakim badano te zjawiska można by też je podzielić na: zjawiska dzienne (inspirowane słońcem) i zjawiska nocne (inspirowane nieboskłonem). Księżyc, w swoim podziale niejednorodności wszechświata, wybrał Arystoteles dlatego, iż była to planeta, którą obserwował zarówno dniem, jak i nocą – czyli należała do obu światów jednocześnie i była ich wspólną granicą. Z termodynamicznego punktu widzenia, był to podział na obszar zjawisk nieodwracalnych i obszar zjawisk odwracalnych.[1]
7. Tą niejednorodność wszechświata, usunął brutalnie Newton jako całkowicie błędną, bezlitośnie ośmieszając kosmologię arystotelesowską w swoich Principiach. Usunął ją nie z powodów takich, a nie innych wyników naukowych lecz takich, a nie innych założeń przednaukowych.[2] Ale ciekawe jest w jaki sposób usunął tę niejednorodność? Czy dokonał homogenizacji zjawisk o skali kosmicznej? Nie, spekulując niemiłosiernie, Newton odrzucił precz świat podksiężycowy zjawisk nieodwracalnych. Kosmos uraniczny rozciągnął na wszystkie zjawiska na Ziemi, łącznie z modelem atomu, w którym twarde kulki elektronów „krążą ruchem odwracalnym, [doskonałym] wokół kulistego centrum”.
Tyrania demokracji nakazała szanować autorytet przednoblowski Newtona, stąd fizyka przyzwyczaiła się do tej spekulacji, mimo, iż każdy fizyk jako człowiek, na co dzień obserwuje na Ziemi wyłącznie same zjawiska nieodwracalne, właściwe dla świata podksiężycowego. Tak więc co innego mówiąc, a co innego myśląc, fizyka orzekła, iż: „Arystoteles jest błędny”. W swych spekulacjach Arystoteles zakładał pewne „wnikanie” świata podksiężycowego w świat nadksiężycowy, przykładowo pytał się jak daleko biegnie promień światła, gdyż promień ulega „zmęczeniu” [osłabieniu]. Było to, nic innego jak, przypisywanie doskonałemu kosmosowi niektórych cech ziemskich. Takie myślenie jest akurat odwrotne myśleniu Newtona, który wyrugował z naszego opisu świat podksiężycowy. Tutaj, bowiem, chodzi o ekspansję ziemskich zjawisk nieodwracalnych na cały doskonały świat nadksiężycowy.[3]
8. Spekulacyjne modelowanie grawitacji kosmosu rozpoczęło się od eksperymentu myślowego Arystotelesa z wrzucaniem kamienia do coraz głębszej studni, która w końcu przewiercona przez środek Ziemi, przebije się na drugi koniec kuli ziemskiej.[4] Eksperymentowanie ze studnią, było powodowane tym, iż stosunkowo łatwo było ustalić czas pokonywania drogi przy pomocy tętna. Być może pomiar tego czasu, przy pomocy tętnicy ludzkiej, był bardziej dokładny niż pomiar Galileusza przy pomocy zegarka sprężynowego i trudności ustalenia chwili upadku kamienia z wieży [w studni ten monent jest widoczny doskonale].
9. W księdze piątej Fizyki Arystoteles rozciąga swą koncepcję równowagi naturalnej na skalę kosmosu; podlega jej również:termodynamiczna równowaga grawitacyjna – powstaje tu spekulacyjne pytanie: czy Ziemia pod wpływem pola grawitacyjnego całego kosmosu „ciągnięta przez różne gwiazdy” porusza się, czy też pozostaje w „stanie nieważkości” – grawitacyjnej równowagi, który też jest nazywany „stanem spoczynku”. Arystoteles odpowiada, że miejsce spoczynku Ziemi to te, gdzie ustaje ruch naturalny wywołany nadmiarem lub niedostatkiem. Ale czy miejsce naturalne Ziemi – pyta Arystoteles – jest w centrum grawitacyjnym wszechświata? Tego nie wiadomo – naoczne obserwacje wskazują jedynie, iż Ziemia położona jest gdzieś w centrum geometrycznym świata – jednak centrum geometryczne nie jest środkiem ciężkości wszechświata, tak jak centrum ciężkości Ziemi znajduje się w jej środku. Tak jak ciężar kawałka materii – uważa Arystoteles – ześrodkowany jest w jego środku ciężkości, tak i centrum ciężkości Wszechświata ma swoje naturalne miejsce (stan równowagi).
Arystoteles posługuje się tu podobnym myślowym eksperymentem, w którym w kanale wydrążonym przez wszechświat składający się z materii wszystkich gwiazd, umieszcza kulę ziemską. Wtedy Ziemia będzie najpierw spadać do centrum sfery świata, a po jego przekroczeniu będzie się wznosić do poziomu z którego wystartowała. Taki ruch wiecznie trwający jest wtedy miejscem naturalnym Ziemi, czyli nie jest jakimś absolutnym spoczynkiem. Taki ruch jest zgodny z arystotelesowską koncepcją przypisującą każdemu miejscu kanału wydrążonemu we wszechświatowej kuli, różną potencję, której odpowiada różna aktywność ruchowa. Mamy tu przykład odrzucenia przez Arystotelesa platońskiej koncepcji ruchu naturalnego ciał ciężkich, wyrażonej w Timajosie, mówiącej, że „istnieje boski nakaz połączenia się wszystkich rzeczy”. Koncepcja kosmicznej grawitacji Arystotelesa opiera się, zatem, na pojęciu termodynamicznej równowagi, w której kosmos osiąga pewien stan „termo-grawitacyjnej nieważkości”.
10. Pierwszy renesans Energetyki Arystotelesa miał miejsce w średniowieczu na gruncie nauki łacińskiej. Energetykę Arystotelesa zapomniano na długie wieki – nie dlatego, że była nieintersująca, ale raczej z powodu złej sławy bezbożnej nauki Arystotelesa. Dowódcy wojsk rzymskich podbijających świat hellenistyczny dawali swym żołnierzom jasny rozkaz: najpierw palić dzieła Arystotelesa, a dopiero później gwałcić i plądrować. Nic więc dziwnego, iż Arystoteles ostał się w tłumaczeniach perskich, gruzińskich, tureckich i arabskich i dopiero XIII w. stworzył Arystotelesa łacińskiego. Obraz świata jaki budował jego naukowy system stał się dla scholastycznych uczonych rewelacją, a nauka arystotelejska nauką innowacyjną, porywającą serca i umysły mnichów tworzących zakony żebracze. Fideistyczni teolodzy broniąc swych pozycji, wprowadzali kolejne zakazy studiowania Arystotelesa – potępienia jego Fizyki były czytane przy każdym posiłku. W końcu, sprawą zainteresował się papież Leon IX, i wezwał do siebie, w największej poufności, dwóch dominikanów: Wilhelma z Moerbeke i Tomasza z Akwinu. Pierwszemu polecił przetłumaczenie Fizyki na język łaciński, a drugiemu sporządzenie właściwej recenzji (komentarza) tego zakazanego dzieła. Obaj dominikanie spisali się znakomicie. Tłumaczenie Moerbeke wprowadzało do świata łacińskiego nowe pojęcia, zaś komentarz Tomasza był obszerny – średnio na jedno zdanie Fizyki przypadały cztery zdania komentarza. Tak powstała Energetyka Tomasza z Akwinu, za którą, pod kierunkiem Alberta Wielkiego, Tomasz otrzymał doktorat i wstęp na Uniwersytet Paryski.
11. Teraz sprawy wymknęły się spod kontroli Świętemu Oficjum, Arystoteles znany, w sposób niedozwolony, wielu uczonym pragnącym racjonalizować teologię, teraz staje się autorytetem, porównywalnym z autorytetem Boecjusza, czy Augustyna z Hippony. Powstaje pisana Teologia Spekulatywna, będąca najlepszą rewaloryzacją fizyki arystotelejskiej. Oparta jest ona na eksperymencie myślowym doprowadzonym, czasami, do rozpatrywania najmniejszych szczegółów (prześmiewczo: ile diabłów mieści się na końcu szpilki?). Wybucha nauka dyskursywna i mnożą się liczne konferencje i wyjazdy delegacyjne. Atmosferę tego wybuchu naukowości oddaje film Imię Róży oparty na powieści Umberto Eco. Dochodzi do tego, iż rozpatruje się niezmienniki ruchu perypatetycznego na gruncie teologii chrześcijańskiej. Anzelm z Aosty stawia tezę iż transsubstantiatio (przeistoczenie) w Wieczerniku odbywało się zgodnie z prawem zachowania substancji, Tomasz z Akwinu stawia tezę że zmartwychwstanie Jezusa z Nazaretu odbywało się zgodnie z prawem zachowania istnienia, nawet mistyk św. Bonawentura, stawia tezę iż stworzenie podstawowego kawałka materii (elektronu) odbywa się zgodnie z prawem zachowania istoty.
12. Tak więc prawie wszystkie niezmienniki ruchu perypatetycznego – które w miedzy czasie nabrały rangi „praw przyrody”, zostały w całości przyjęte przez teologię spekulatywną. Oprócz jednego – zachowania entelechii. Następuje tu kolizja z jedną z prawd Objawienia mówiącej o rychłym (dziś, jutro, a na pewno przed końcem roku) nadejściu Królestwa Bożego. Św. Tomasz z Akwinu pozostaje wierny Fizyce Arystotelesa i swojej Summie ogłasza iż koniec świata będzie przebiegał zgodnie z prawem zachowania entelechii.
Przypomnijmy, w sposób pisany, opis końca świata znajdujemy w liście Pawła z Tarsu: „W jednym momencie, w mgnieniu oka, na dźwięk ostatniej trąby – zabrzmi bowiem trąba – umarli powstaną nienaruszeni, a my będziemy odmienieni. Trzeba, ażeby to co zniszczalne przyodziało się w niezniszczalność a to co śmiertelne, przyodziało się w nieśmiertelność.> (1 Kor 15, 50-53).[5]
Mamy tu model nagłego (w mgnieniu oka) zakończenia procesu ewolucji i nagłego ustanowienia świata niezmienniczego, wieczyście trwałego i pozbawionego zmienności. Świat wariabilny (zniszczalny) zostanie po haśle wydanym przez trąby usunięty, zniknie w nicości, pozostanie goły świat nieśmiertelny, wieczyście pusty, pozbawiony grawitacji i światła. Przerażający jest to model – odpycha on całkowicie wolę Boga i jego miłość, nobilituje śmierć, której „ościeniem jest grzech”. Nadejście tego sądnego dnia jest na tyle bliskie, iż Paweł pisze „a my będziemy odmienieni” co oznacza, iż przyjście królestwa Bożego zostanie go jeszcze przy życiu. Nie ma w nim również mowy o paruzji, ponownym przyjściu Chrystusa i Jego roli w ustanawianiu końca świata.[6]
13. Niewątpliwie ten model Końca Świata nie jest modelem uwzględniającym osiągnięcia nauki greckiej – jest co do swej gwałtowności, pochodzenia starotestamentowego. Bo czy Arystoteles zgodziłby się na taki model „przyjścia królestwa Bożego, w którym ewolucja nie wypełnia się, lecz zostaje brutalnie przerwana. Raczej nie – jego grecka teologia, dopuszczała wprawdzie zjawisko zmartwychwstania osoby Jezusa per se, lecz nie godziła się z modelem końca naszego świata naruszającym niezmienniki przyrodnicze. Arystoteles, na czterysta lat przed Pawłem z Tarsu, głosił, iż wszystko [łącznie z ewolucją] wcale nie kończy się końcem świata w stylu: „śmierci termicznej wszechświata” Clausiusa, czy „wielkiego zapadnięcia” Daviesa, lub „wspólną czarną dziurą” Hawkinga, lecz będzie trwać wieczyście – bo jest poddane prawu: Wieczystej Konwersji Energii (perpetua conversio energiae).[7] Bowiem arystotelesowska konwersja (entelechia) cechuje się dialektyczną dwukierunkowością. Mówi ona nie tylko o kierunku degradacji energii, ale i o kierunku wzrostu jej konstruktywnej efektywności co potwierdza trwająca od 13,84 mld lat ewolucja wszechświata dążąca do coraz wyższych form uporządkowania, a nie do stale powiększającego się niszczycielskiego chaosu. W teologii Arystotelesa przyszłe królestwo Boże to wielki wybuch życia oraz wielu form świadomości i inteligencji. To dominacja wieczystego wariabilizmu nad inwariantyzmem śmierci.
14. Również na poziomie scholastycznych dysput toczonych w refektarzu i skryptorium, pojawiła się główna niespójność myśli Arystotelesa z Prawdą Objawienia jaką jest odwieczność świata – wyprowadzona i udowodniona w Fizyce Arystotelesa – dzięki niej początkowo identyfikowano Arystotelesa – jako tego, który, krocząc drogą nauki, zaprzecza prawdzie o początku i stworzenia świata. Na ową odwieczność świata i niezgodność z doktryną początku zwrócił już uwagę Awerroes w swoich komentarzach Fizyki Arystotelesa (ok. 1190 r.), powstała więc opinia o niemożliwości wykorzystania Energetyki Arystotelesa do badań teologii chrześcijańskiej. Ale kiedy w latach 50. XIII w. „popularność” komentarzy Awerroesa sięgnęła szczytu, jasnym było, iż kryzys światopoglądowy doprowadził do zasadniczych podziałów; w niczym nie pomagały interwencje kościelne i kolejne potępienia „łacińskich awerroistów”, jak nazywano czytelników dzieł Awerroesa.
15. Wtedy właśnie (1254 r.) dominikanin Tomasz z Akwinu, doktorant Alberta Wielkiego z Kolonii, zakończywszy swe studia nad świeżo przetłumaczoną Fizyką Arystotelesa, [dzięki której zrozumiał jak wielce oryginalną, nieplatońską, linearną koncepcję czasu i bez punktowej przestrzeni proponuje Arystoteles], pisze kilkustronicowy artykuł pt. De eternitate mundi – contra murmurantes (O odwieczności świata – przeciw pomrukującym). Przypomnijmy w średniowiecznej nauce istnieją dwa pojęcia: „wieczność” to jest istnienie poza czasem, która przysługuje Bogu oraz „odwieczność”, która istnieje w czasie, która nie ma początku i przysługuje światu materialnemu – czyli; świat istnieje odwiecznie, a Bóg istnieje w wieczności. Zwrot „przeciw pomrukującym” był poetyckim wskazaniem na tych teologów, którzy sprzeciwili się wykładanym przez Tomasza tezom [najbardziej znanymi byli jego rówieśnicy św. Bonawentura oraz Siger z Barabancji].
16. Akwinata rozpoczyna swój wywód od przypomnienia arystotelesowskiej definicji czasu, definicji wielokrotnie potępianej, również we współczesnej fizyce. Pewno wspiera się on o definicję Mariusza Wiktoryna i rozważania Augustyna z Hippony. „Czas”, dla Arystotelesa, jest miarą ruchu perypatetycznego, porządkującą kolejność zmian, stąd stworzenie nie ma logicznego związku z początkiem czasu, bo stworzone to nie znaczy poruszające się. Inaczej mówiąc, nie ma sprzeczności między tym, że coś jest stworzone przez Boga i tym, że coś było zawsze. Należy więc odróżnić „początek” od „stworzenia” – początek jest to pojęcie przynależne do kategorii czasu, natomiast „stworzenie” nie jest zapoczątkowanie w czasie, stworzenie jest to „relacja” miedzy bytem samoistnym, a bytem przygodnym. Ta relacja nie trwa w jakimś czasie, a rozciąga się na cały okres stwarzania (creatio continuuo) – bowiem Bóg nieustannie podtrzymuje świat w istnieniu, bez wytchnienia go stwarzając. Stwórcza relacja jest „a czasowa” – bez przerwy czasowej między przyczyną, a skutkiem. Stąd św. Tomasz stwierdza: „dzieło Boga może istnieć zawsze i kiedy On istnieje i nie jest konieczne aby On je wyprzedzał w trwaniu”..
17. Koniec pierwszego renesansu Energetyki Arystotelesa przychodzi niebawem – 7 marca 1277 r. z chwilą wydania przez Biskupa Paryża Étienne Tempiera dekretu (rotulus errorum) potępiającego 219 tezy nauki Arystotelesa.[8] Była to również data zakończenia rozwoju i początku gwałtownego upadku Teologii Spekulatywnej. Wtóruje mu Robert Kilwardby, arcybiskup Canterbury i jednocześnie kanclerz Uniwersytetu w Oksfordzie wydając 30 potępień Arystotelesa. Teraz uprawomocniają się wszystkie spekulacje – woluntaryzm, nominalizm i wszystkie inne, które nie muszą już spełniać zasad logiki dwuwartościowej Arystotelesa. Franciszkanie triumfują, brat Roger Bacon, w każdym zdaniu naśmiewa się z Arystotelesa i jego łacińskiego ucznia Tomasza. Co dziwne, Roger Bacon, mający zakaz pisania źle o Tomaszu, mimo że przebywa w klasztornym więzieniu, ma pełny posłuch wśród trzynastowiecznych uczonych myślących głośno – Arystoteles jest błędny. Potem przyłączają się inni, m. in. augustianin Marcin Luter ogłasza 96 tez potępiających Fizykę Arystotelesa. Pisze z emocją o bezbożności Arystotelesa: „Zasługuje on na to, ohydny, aby wrzucono go w najbrudniejszy kąt domu – do wychodka”[9].
18. Jednak nie wszyscy odrzucają arystoteliczną zasadę energii i entelechii. W 1500 r. Leonardo da Vinci, obchodzi dokonania teologii spekulatywnej (która należy do grupy teologii katafatycznych) i ustanawia Energetykę w duchu teologii apofatycznej – mówi ona nie o dwóch prawach nakazujących coś (niezmienniczość energii i entelechii), lecz o dwóch prawach zakazujących czegoś. Powstają wtedy prawa zakazujące wytwarzania energii z niczego oraz prawo zakazujące wieczystego ruchu. Przechodzą one do historii jako perpetuum mobile pierwszego i drugiego rodzaju.
19. Drugi renesans Energetyki ma miejsce we Francji w latach 1822-24, kiedy to Sadi Carnot, syn słynnego generała napoleońskiego Lazare Carnot stawia pytanie: jak działają silniki parowe? Właściwie, renesans rozpoczyna już wcześniej Lazare Carnot który, w 1803 r., pyta na jakiej zasadzie działają koła wodne i inne maszyny hydrauliczne. W 1815 r., we Warszawie dochodzi do spotkania przebywającego na emigracji Lazare ze swym synem Sadi, i wtedy podczas oglądania silnika parowego (te znane już były od 140 lat) powstaje pytanie o zasady działania. Być może jako punkt startowy ojciec proponuje synowi to co już dokonał wcześniej na przykładzie młota wodnego: ustanowienie zasad działania zgodnych z zakazem nieistnienia perpetuum mobile.
Sadi Carnot ustanawia zasadę zachowania energii i entelechii na przykładzie silnika cieplnego. Jest to silnik idealny, spekulatywny, całkowicie pozbawiony arystotelesowskiej nieodwracalności. Jego istotą jest czynnik roboczy – „idealna” para wodna, która ma cudowną zdolność magazynowania energii, nie tylko energii tego samego rodzaju ale energii magazynowanej na sposób uniwersalny, w postaci czegoś co później nazwano energią wewnętrzną. Podczas tego magazynowania ma miejsce entelechia – konwersja energii odbywająca się również w sposób idealny. Tak więc oba niezmienniki Arystotelesa zostają zachowane nijako wewnątrz każdej elementarnej porcji czynnika roboczego. Zostają one zachowane również w skali globalnej na poziomie całego urządzenia. Aby pokazać że entelechia jest globalnie zachowana Carnot konstruuje myślowy obieg przeciwny i składa go z obiegiem rozpatrywanym. Jest to jednak szczególny przypadek prawa entelechii; i Carnot zdaje sobie z tego sprawę konstruując tzw. egzegetyczną definicję sprawności.
20. Pracując nad dwoma głównymi zasadami energetyki Carnot, odkrywa również inny niezmienniki ruchu perypatetycznego, mający jednak ograniczone znaczenie do konkretnego zachowania. Tym niezmiennikiem jest kaloryk, mający w strukturze energetyki rolę intensywnego (ilościowego) parametru stanu. Temu parametrowi, podług Arystotelesa, odpowiada temperatura ekstensywny (jakościowy) parametr stanu. Tak więc ustanawia się energetyczny i entelechijny związek termodynamicznych parametrów stanu. Co więcej, Carnot, badając zmienność parametrów stanu (obliczenia w stopce jego pracy) dochodzi do wniosku, iż wszystkie cztery parametry stanu określające czynnik roboczy a więc: ciśnienie, objętość, temperatura i kaloryk, po przejściu przez pełen cykl przemian wracają do wyjściowej wartości. To podpowiada Carnotowi pomysł ustanowienia lokalnych zasad zachowania objętości właściwej i kaloryka właściwego (przypadającego na kilogram). Powstają dwa dodatkowe prawa ruchu perypatetycznego pary wodnej, nie są to, jak często błędnie twierdzi, jakieś przedstawienia pierwszej i drugiej zasady termodynamiki. Inaczej mówiąc, prawo zachowania kaloryka, które później, pod piórem Clausiusa, przeszło w prawo pół-zachowania entropii, nie ma nic wspólnego z drugą zasadą energetyki Arystotelesa.
21. Sadi Carnotowi nie udało się opublikować swej rozprawy, po ponad rocznych walkach z recenzentami (cierpiał raczej za winy ojca, niż z powodów własnych błędów) opublikował rozprawę prywatnie w nakładzie kilkunastu sztuk. Nie wsparł go Baron Fourier, mimo iż Carnot doszedł do jego prawa zachowania nie od strony całkowicie nieodwracalnej lecz odwrotnie od strony zjawisk odwracalnych. Ten dorobek przepadł, pierwsze jego odkrycia nastąpiły dopiero w pracach Oettingena (1870), Gibbsa (1876) i Ostwalda (1890).
22. Trzeci renesans Energetyki Arystotelesa miał miejsce ok. 1850 r. i odbył się za sprawą dwóch techników – jeden budował drogi żelazne w Szkocji i nazywał się William Macquorn Rankine, a drugi był mechanikiem na parowcach francuskiej marynarki wojennej i nazywał się Ferdinand Reech. Obaj byli w opozycji do rodzącej się wtedy na intelektualnych salonach Europy akademickiej termodynamiki. Reech zdołał opublikować tylko jedną rozprawę, w mało znanym języku w mało znanym czasopiśmie, Rankine, uparty niczym Szkot, osiem lat walczył o opublikowanie jego artykułu o uniwersalnym model entelechii. Recenzenci, był wśród nich Thomson i Clausius, drwili niemiłosiernie z pomysłów niewykształconego majstra piszącego swe rozprawy na kolanie w namiocie przy budowie kolei do Edynburga. W końcu, w 1855 r. Rankine obronił doktorat rozwijający podstawy energetyki Arystotelesa. Przedstawił w nim dziesięć zasad energetyki oraz rozwinął podstawy tzw. energetyki geometrycznej, wykorzystującej jako narzędzie geometrię wykreślną. W swym doktoracie powtórzył twierdzenia o zachowaniu energii i entelechii mówiąc iż: energia i entelechia wszechświata jest stała. Jego twierdzenia sparodiował Rudolf Clausius w 1865 r. mówiąc, iż energia wszechświata jest stała a entropia wszechświata ciągle wzrasta.
23. Obaj: Reech i Rankine, kontynuowali carnotowskie rozumienie entropii, którą nazywali funkcją metamorficzną – czyli funkcją odpowiedzialną za magazynowanie energii cieplnej. Obaj odróżniali bilanse energii i objętości właściwej od pierwszego i drugiego prawa energetyki, co więcej Rankine, po przestudiowaniu pracy Stokesa i Naviera, sporządził własne anizotropowe prawo dyfuzji ciepła, a wraz z nim ustanowił komplet równań opisujących przepływ czynnika roboczego podlegającego przemianom fazowym – brakowało w nich tylko turbulencji. Po odrzuceniu ich prac przez środowisko akademickie, obaj Reech i Rankine zajęli się szkolnictwem, Rankine, z większym sukcesem, wydał bowiem szereg prostych podręczników, które cieszyły się takim zainteresowaniem, iż niektóre z nich miały po kilkanaście wznowień. Obaj żyli zbyt krótko aby rozbudzić i utrwalić swój paradygmat rozumowania.
24. Czwarty renesans energetyki Arystotelesa miał miejsce w 1880 r. w Dorpacie (dzisiaj Tartu, Estonia) i przebiegał całkowicie na gruncie języka niemieckiego, mimo iż uczelnia na której to wszystko miało miejsce, była formalnie uczelnią rosyjską. Pracował na niej Arthur von Oettingen, uczony, który mimo to, że obowiązywała nazwa angielska „termodynamika” lub nazwa niemiecka „termo-mechanika” wolał używać nazwy „Energetyka”. Z pod jego skrzydeł wyrośli liczni termodynamicy rosyjscy oraz niemieckojęzyczni. Specjalizował się w termodynamice chemicznej i procesowej. Był dla młodego Władysława Natansona pierwszym termodynamikiem posiadającym swoje własne poglądy, pod jego kierunkiem Natanson obronił pracę magisterską i doktorską. Ślady Energetyki Oettingena, występują najsilniej w pierwszej poważnej monografii Natansona jaką była książka: Wstęp do Fizyki Teoretycznej z 1885 r.
25. Wybitnym uczniem Oettingena był również Wilhelm Oswald, chemik, który za swe liczne odkrycia otrzymał nagrodę Nobla. Słusznie uważa się, że to dzięki przyjaźni trzech wybitnych postaci Uniwersytetu Dorpackiego, chemika Carla Schmidta, mineraloga Johanne Lemberga i Arthura von Oettingena doszło do odkrycia przyszłego noblisty. To oni z niestroniącego od alkoholu i pięknych dziewcząt, stałego bywalca klubu hotelu „Stadt Warschau”, ex-studenta Ostwalda, mającego liczne zawalone egzaminy, potrafili zrobić orła zdolnego do lotu. Niebywała jest kariera Ostwalda w Dorpacie, w krótkim czasie zrobił wszystkie stopnie naukowe i napisał nowoczesny podręcznik chemii. Dzięki niej, w 1887 r., został profesorem największej katedry chemii fizycznej na Uniwersytecie w Lipsku i rozpoczął budowę swojej szkoły naukowej opartej o jego własne czasopismo Zeitschrift für Physikalishe Chemie. Lipsk stał się wtedy centrum naukowym Europy – sam Ostwald wykształcił ponad 300 doktorów i wypromował 70 habilitacji.
Ale również w Lipski daje się odczuć jego przypadłość – fascynacja pojęciem „energia” – pisze on kluczową dla swojego podejścia pracę pt. O Energetyce. Uważa się za niemieckojęzycznego spadkobiercę prac Mayera, Helmholtza, Horstmanna i Holma. W swych publicznych wykładach ok. 1890 r., ogłasza tezę o substancjalności energii i masy. Masa i energia są wzajemnymi transformacjami jednej i tej samej substancji. Zapożyczenia od modelu Gotszalka z Orbais transsubstantiatio są tu aż zanadto widoczne – tyle, że mnich Gotszalk miał okazję przedyskutować swój model przeistoczenia z takimi badaczami jak Paschazjusz Radbertus, Rathramnus z Corbie, Hildebert z Lavardin, czy Rupert z Deutz.
26. Rodzi się religia scjentystyczna z energią uniwersalną roli Absolutu. Religia ta nazywa się Energetyzm. Ostwald po otrzymaniu nagrody Nobla przeznacza ją na budowę nowej religii – w dość krótkim czasie ma już 1500 profesorów całego świata w swoim kościele położonym ok. 30 km od Lipska w miejscowości Grossbothen. Kościół nosi nazwę: „Energia”. Głosi następujące słowo boże: „Materia jest tworem myśli, po to skonstruowanym aby przedstawiać to co nietrwałe w zmienności zjawisk. Jedyną rzeczywistością jest tylko to co na nas oddziałuje, czyli energia – zadaniem nauki – religii Energetycyzmu – jest zbadanie stosunków miedzy energią a materią.” Każdej niedzieli Ostwald pisze kazania energetyczne. Pomagają mu inni energetycy – Holm i Mach. Z chwilą wprowadzenia przez Einsteina formuły zostały podcięte fundamenty nowej religii – wszystko się rozpadło w obliczu pierwszej wojny światowej – pozostała tylko idea kościoła scjentystycznego, rozwijana do dnia dzisiejszego w USA w postaci około 40 sekt.
27. Nie mniej, inną przyczyną upadku wiary w energię jako bezpostaciowy, wszechmogący Absolut, był odnoszący największe sukcesy pozytywizm – tępił on wszystko to gdzie występowało słowo „Arystoteles”. Tak się dziwnie stało, iż związek masy z energią, zaaprobowany na gruncie fizyki, nie był do przyjęcia na gruncie pozytywizmu – gdzie był odrzucany i ośmieszany. Stąd słowo „energetyka” jest zakazane w post-pozytywistycznej i postmodernistycznej nauce współczesnej. Na tym tle, nauka polska, pozbawiona swej osobowości przez okres zaborów, nie jest w wrażliwa na słowo „energetyka” – używane jest ono z dobrym skutkiem w codziennej praktyce i wszyscy wiemy co ono znaczy.
28. Upadek energetyki Arystotelesa następował natychmiast po każdym krótkotrwałym renesansie, i każdy taki upadek miał swoje indywidualne przyczyny. Prawie nigdy nie były to przyczyny merytoryczne, a zawsze wynikały z jednego wspólnego nam wszystkim strachu przed realizmem nauki Arystotelesa. Teolodzy ten realizm nazywają „bezbożnością” – bowiem nie godzą się na zupełną depersonifikację bóstw. Fizyka współczesna ten realizm wyśmiewa bowiem jest urzędowo platońska; termodynamika współczesna realizm Arystotelesa traktuje jako zbędne ograniczenie rozwijającej się innowacyjności; współczesna filozofia przyrody, klęcząca przed pogańskim bożkiem: „chaosem” mierzonym wzrastającą entropią, nie potrafi oderwać się od fałszywych paradygmatów i wciąż serwuje nam modele Wielkiej Zapaści wszechświata. Główną rolę odgrywa tu uniwersalna czarna dziura Hawkinga. Przeczy realizmowi Arystotelesa również inna nauka spekulatywna jaką jest klimatologia – jej prognozy końca świata są sprzeczne z nauką Energetyki.
Realizm Arystotelesa i wyrastająca z niego Energetyka to niechciany i ośmieszany dziś paradygmat badawczy. Ten paradygmat jest mało innowacyjny; zbyt mało „dobry” – gdzie „dobro” jest pojęciem pojmowanym po platońsku. Z platońską koncepcją Dobra Arystoteles nie zgadzał się, to właśnie ją krytykując, najpierw opuścił Akademie a potem napisał swoją: Etykę Nikomachejską. Ponieważ Etyka Nikomachejska jest pomyślana jako najsubtelniejszy wyraz entelechii, i ma swe energetyczne podstawy, jest dziś wyśmiewana przez niemające litości media. Media głoszą dziś nowego lidera ogarniającego całość i spekulującego wspaniałą przyszłość – jest nim kogniwistyka – nauka jasno odcinająca się od energii i entelechii Arystotelesa.
Opracowanie: Janusz Badur, Zakład Konwersji Energii IMP PAN, Gdańsk
[1] Z punktu widzenia teologii spekulatywnej taki „dualizm” zjawisk w kosmosie pociąga „dualizm religijny” [R. Guardini, Bóg daleki, Bóg bliski, tłum. z niem. J. Koźbiał, Poznań 1991]. Dualizmu religijny występował w mitologii w postaci dwóch typów bóstw: bóstwa chtoniczne powiązane są z ideą boskiej immanencji oraz bóstwa uraniczne związane z ideą transcendencji. W pierwszym przypadku podkreślana jest bliskość bogów, którzy przestrzegając praw naturalnego porządku, bezpośrednio biorą udział w życiu człowieka (co prowadzić może do koncepcji teologii naturalnej). W drugim przypadku zwraca się uwagę na oddalenie bogów, którzy przekraczają prawa naturalnego porządku, wprowadzając czynniki ponadnaturalne. Ich niczym nie uwarunkowane działanie pozostaje absolutne w teocentrycznie zorientowanym kosmosie, a jedynym sposobem dociekania o jego zasadach jest, zorientowana na negację doczesności, teologia apofatyczna.
[2] Kosmologia relatywistyczna Einsteina, również usuwa arystotelejską niejednorodność Wszechświata, tyle, że czyni to z innych powodów, niż czynił to Newton. Oba powody Newtona i Einsteina należy obecnie ocenić jako błędne przedzałożenia spekulatywne.
[3] Pomysł, aby kosmos był dalej niejednorodny, a część nadksiężycowa była „mieszaniną” zjawisk odwracalnych i nieodwracalnych podejmuje prof. Zenon Roskal w swojej monografii pt. Kosmos chtoniczny. Historyczny rozwój monistycznej interpretacji kosmosu. [Wyd. KUL, Lublin, 2012]. Słowo „chtoniczny” pochodzi od greckiego słowa: χθόυιοζ oznaczającego tyle „co zrodzony z tej ziemi”. Przeciwieństwem tej koncepcji jest: kosmos uraniczny, zakładający pluralizm materialny kosmosu. Oczywiście, podział Arystotelesa, nie bierze się z nikąd, nawiązuje on do wyników badań swych poprzedników, w żadnej jednak mierze nie sugeruje się mitami [M. Wilejczyk, Filozofia przyrody Arystotelesa – wokół koncepcji czterech elementów, Wrocław 2008]. Arystoteles dlatego jest tak znienawidzony, gdyż konsekwentnie oczyścił fizykę z mitów.
[4] Ten eksperyment myślowy rozwijał Mikołaj z Oresme (ok. 1320-1382), tłumacz i komentator pism przyrodniczych Arystotelesa. Oresme zinterpretował równowagę temo-grawitacyjną nie jako „pewien bezruch” kamienia w środku studni, lecz jako oscylację ruchu kamienia wokół środka Ziemi – te rozwiązanie spójne jest z dzisiejszą wiedzą. W skali kosmosu, pojmowanej jako sferyczne pole grawitacyjne, Ziemia, niczym ten kamień w studni, może zajmować położenie równowagi termodynamicznej. Kosmologia relatywistyczna, warunki termodynamicznej równowagi, odrzuca już od samego początku, skupiając się na „matematycznych osobliwościach” Hawkinga – nie posiadających fizycznych interpretacji.
[5] Swój model zmartwychwstania Paweł, jak zwykle, wspiera „argumentem z autorytetu” – już w następnej perykopie zatytułowanej: „Hymn estchtologiczny i napomnienie” odwołuje się do Starego Testamentu w tłumaczeniu greckim mówiąc, że sprawdzą się wtedy słowa proroka: Zwycięstwo pochłonęło śmierć. Gdzież jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? Gdzież jest o śmierci twój oścień? (1 Kor 15, 55-56).
[6] W drugim liście do Tesaloniczan Paweł przedstawia wizję paruzji: <Wiecie co Go teraz powstrzymuje, aby objawiał się w swoim czasie. Albowiem już działa tajemnica bezbożności. Niech tylko ten, co teraz podtrzymuje, ustąpi miejsca wówczas ukaże się Niegodziwiec, którego Pan Jezus zgładzi tchnieniem swoich ust i wniwecz obróci [samym] objawianiem swego przyjścia. Pojawieniu się jego towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów.> (2 Tes 2,6-9). Jest to tekst niezrozumiały, ale możemy domniemywać z niego, iż św. Paweł wiedział co to jest „bezbożność” i „tajemnica bezbożności” oraz iż znał pojęcie „fałszywych cudów”. Nauka grecka jak i również nauka współczesna, mimo wysiłków, nie potrafi zdefiniować pojęcia „bezbożności” – tym bardziej jest ona tajemnicza. Czy nasza bezbożność powstrzymuje Jezusa przed paruzją?
[7] J. Badur, Wieczysta Konwersja Energii, wyd. IMP, Gdańsk, 2017.
[8] Dyskusja tych tez zakazujących czytania i studiowania Arystotelesa ma pokaźną lecz jednostronną literaturę [np. Olaf Petersen, Dwie Księgi, Copernicus Center Press, Kraków 2016, tłum. Włodzimierz Skoczny i Michał Furman]. Zwłaszcza bolesne są dla nas tezy pokazujące wadliwość fizyki Arystotelesa z czego dalej bierze się niechęć współczesnych platonistów i archimedejczyków do metody badawczej Arystotelesa. Uderzanie w Arystotelesa, zwłaszcza w jego termodynamikę, jest również zakamuflowanym uderzaniem w „ochrzczony arystotelizm” czyli w Tomizm, będący jednym z ostatnich, cudem ocalałych, działów „Średniowiecznej Teologii Spekulatywnej”.
[9] Paweł Lisicki, Luter Ciemna strona rewolucji, Fronda, W-wa, 2017.