Nadchodzące wyzwania polityczne i technologiczne
Co zdarzy się niespodziewanego i jaki będzie miało wpływ na Polskę? Czy ktoś to analizuje?
Jeśli ktoś oglądał apokaliptyczny horror „World War Z” to pewnie umknęła mu jedna scena z Izraela, w której kluczowy polityk/urzędnik tłumaczył, dlaczego ten kraj przygotował się na epidemiologiczny scenariusz. Otóż cały czas działały tam rodzaje think tanków analizujące najróżniejsze scenariusze – nawet najbardziej nieprawdopodobne i przygotowywały możliwe warianty rozwiązań – wobec czego nic Izrael nie powinno zaskoczyć. Trochę to bardziej filmowo niż rzeczywiście, bo niespodziewane ataki Hamasu chyba zaskoczyły te mityczne think tanki i rzesze ekspertów a może sam Izrael ostatnio trochę zaspał, bo pamiętam dobre ponad dekadę temu podczas kolejnej intifady (palestyńskiego powstania) słyszałem komentarz poważnych izraelskich polityków, którzy mówili, że trzeba przygotować się na problem i zamieszki w okresie 4-6 lat, które potem stopniowo ustaną (i rzeczywiście tak się stało). Szokujący był właśnie ten horyzont przewidywań – planowano coś na wiele lat naprzód rozważając różne scenariusze i wpływ na życie ludzi, coś co u nas przecież nie występuje, bo horyzontem myślenia są następne wybory (w Polsce za 3 miesiące). Dlatego może warto pomyśleć szerzej i poniżej próbka 5 wydarzeń/trendów, które mogą zmienić świat oraz mieć mocny wpływ na Polskę i gospodarkę. Oczywiście mam nadzieję, że są jakieś mityczne rządowe think tanki, które już maja gotowy scenariusz na działania zaradcze…
Elektryfikacja i elektryczne samochody – mocne uderzenie w polski przemysł.
Zmiany technologiczne są nieuniknione. Niezależnie od komentarzy dotyczących problemów z bateriami, większego zużycia energii w zimie, problemów z dostępem do pierwiastków ziem rzadkich… elektryczne samochody są przyszłością. Cała Europa przestawi się na zeroemisyjny sposób napędu i nastąpi to pewnie wcześniej niż pokazywana data 2035. Zmiana europejskiej produkcji widoczna jest już dziś i za chwilę znikną wszystkie fabryki „starych samochodów” – czyli silniki Diesla, potem benzynowe, potem większość starych modeli, na koniec cały łańcuch stacji serwisowych i benzynowych. Przemysł samochodowy w Polsce – a jest to ponad 200 mld zł rocznie i cały czas trend rosnący – niedługo się zatrzyma i nie wiadomo czy będzie w stanie przechwycić nowe modele i nowy w pełni zautomatyzowany sposób produkcji. Teoretycznie potencjalny problem i uciekający pociąg technologiczny widoczny jest w niektórych inicjatywach rządowych – wcześniej ustawa o elektromobilności i chęć pokrycia Polski siecią nowych ładowarek a potem milion nowych elektrycznych samochodów w 2025 r. Problem już jest, a nawet i fasada działania, niestety już popękana na początku, bo ani nie ma wielu stacji ładowania ani jakiś polskich samochodów poza kolorowymi obrazkami.
Sztuczna inteligencja w nauczaniu i pracy – czas zmienić model edukacji.
To że AI zmieni naszą pracę jest czymś oczywistym. Dla tych co tego nie doceniają – nie ma już szansy na ratunek. Nowa rewolucja przemysłowa – porównywalna z rewolucją przemysłową maszyny parowej (i ówczesne redukcje miejsc pracy za pomocą maszyn włókienniczych w Anglii) tym razem przyniesie zupełne przewartościowanie rynku pracy – tym razem w sektorze „białych kołnierzyków”. W następnej dekadzie okaże się, że nawet 30-50% stanowisk w administracji, sprzedaży, konsultingu, controlingu, itp. – czyli tzw. pracy biurowej zostanie zredukowane a pozostałe miejsca pracy będą wymagały zupełnie innych kwalifikacji. Nie zajmując się samą AI i jej wpływem na przemysł (tu powstała jakaś nowa rada rządowa i na pewno sobie poradzi) warto pomyśleć o gruntownym przeoraniu programu edukacji i to na wszystkich poziomach. Dotychczasowy model uczenia na pamięć i powtarzania schematów – stanie się całkowicie bezużyteczny. Zachęcam wszystkich kolegów z sektora edukacyjnego do wykonania prostego testu i użycia ChatGPT dla rozwiązania ich zadań domowych i testów dla uczniów i studentów. 80% materiału jest przerobione a 90% zadań jest rozwiązane – co pokazuje, że nasz (cały światowy) model edukacji jest już do niczego. Zamiast walczyć – trzeba się przyzwyczaić i skoncentrować nie jak powtarzać działania AI (z tym nie wygramy), ale jak efektywnie umieć to wykorzystywać i jak rozwijać unikatowe zdolności. Wygrają kraje które pierwsze się przestawią, te które zostaną – borykać się będą z rosnącym bezrobociem – właśnie w sektorach administracyjnych i „białych kołnierzyków”.
Fentanyl (nowe prochy) na ulicach…
Coś co w ogóle jest pomijane i nieobecne w dyskusji – no bo jak w silnie konserwatywnym rodzinnym kraju, może być problem z narkotykami. Tymczasem tsunami jest już przy brzegu – wystarczy spojrzeć na USA. Problem jest ogromny, nowa generacja prochów (właśnie fentanyl – osiągnięcie nowoczesnej farmakologii, która szybko zeszła do podziemia) rozlała się po ulicach wielkich (ale i małych miast). Szokujące obrazki z centrów dużych miast, gdzie pod namiotami lub po prostu w śmietnikach widać osoby, które skręciły z normalnej drogi życia i za pomocą fentanylu lub mety staczają się w kolejne kręgi piekła. Problem USA jest naprawdę gigantyczny, fentanyl jest wielokrotnie silniejszy od morfiny (nawet 100 razy), szybko uzależniający a opanowanie produkcji przez narkotykowe gangi, wprowadziły na rynek niekontrolowany, ogromnie szkodliwy narkotyk po bardzo niskiej cenie. Skala uzależniania (jak i wypadków przedawkowania) jest bardzo duża i jeszcze szybciej rośnie, bo problem z narkotykami w USA to już nie tylko wielkie miasta, ale i prowincja, gdzie czasy koronowirusowe sprzyjały konsumpcji w domu i tak jak komercyjne „delivery” to także rozwinęły te narkotykowe – mafijne. Nie ma co liczyć, że fala się zatrzyma – za chwilę w Europie będziemy mieli tez fentanylowe prochy na każdym rogu ulicy, a może i dilerkę w szkołach. Ci którzy myślą, że narkotyki w Polsce to nie problem i to dawne czasy Monaru i pola makowego, mają kompletne klapki na oczach i nie widzą, że jest to rozwinięty system i zwykłe narkotyki dziś w Polsce są dostępne bez problemu. Problem Fentanylu będzie jednym z wielkich uzależnień całego wysokorozwiniętego świata i coś co może być nawet stop-overem rozwoju cywilizacji. Tymczasem – znowu (jak kiedyś z dopalaczami) jakakolwiek reakcje nastąpią kiedy będziemy mieli uzależnionych na ulicach miast i profesjonalny system obrotu całą nowoczesną chemią narkotykową do wyboru. Czas już zarówno w maksymalnej edukacji w szkołach (fentanyl to naprawdę wielkie gówno i marihuana przy tym to zaledwie drobiazg), ale i przede wszystkim kontrola rynku i wyeliminowanie produkcji. Problem jak zawsze czy ktoś ten problem w ogóle zauważy…
Ukraina (a i może Białoruś) w UE? Czy ktoś robił symulacje dla rolnictwa i przemysłu?
Obrazki z wojny w Ukrainie spowszedniały i nikogo już nie zajmują wiadomości o kolejnych bitwach w ukraińskich okopach. Wojna stała się też mało „medialna”, dziennikarze znudzeni są opisywaniem odbijaniem kilku kilometrów kwadratowych terytorium i tylko tysiące ofiar po obu stronach maja nieco inne zdanie o tej wojnie. Przestajemy więc o konflikcie myśleć, ale… przecież wojna kiedyś się skończy. Wojna w Ukrainie może skończyć się nawet szybciej niż myślimy. Tylko co dalej? Oczywiste jest dołączenie Ukrainy do europejskiego rynku (wcześniej czy później także NATO i samo UE). Czy ktoś w ogóle myśli i buduje scenariusze co to znaczy dla Polski? Całkowity brak konkurencyjności rodzimego rolnictwa przy modelu zwykłej produkcji (warto popatrzeć co było z pszenicą, cukrem i innymi produktami, jeśli granice UE są otwarte). Polskie rolnictwo nie ma szans z ukraińską konkurencją – warto popatrzeć na wielkość ukraińskich farm, koszty produkcji i jakość gleb. Problem już jest widoczny w całej Europie, a jeśli Ukraina wejdzie na ten rynek zbytu – rolnicza katastrofa jest nieunikniona (ale oczywiście będziemy się martwić jutro). Tymczasem Polska już powinna przestawiać się na niszowe, ekologiczne produkty oraz na unikatową gospodarkę, którą nie mogą zalać wielkoformatowe gospodarstwa. Problem i tak będzie, ale zawsze może być mniejszy – warto wcześniej niż później. Analogicznie z produkcją przemysłową i (potencjalnie) włączeniem Białorusi w zachodni obieg gospodarczy. Produkcja przemysłowa w Białorusi (i w Ukrainie) znowu może być tańsza i bardziej konkurencyjna – a więc rola Polski jako przemysłowego serca UE może być bardzo zagrożona. Znowu – masowa robotyzacja, przejście na wyższy poziom manufakturingu, zachęty dla inwestorów i twarda walka o rynki powinna być priorytetem – ale w formie realnej a nie fasadowych programów i kolorowych plakatów.
Kryzys 2024 według Kołmogorow i inne wielkie problemy światowe…
Coś co każdy widzi podskórnie – świat już nie jest taki sam i w społeczeństwie rośnie poczucie zagrożenia. Czy jest to kolejny wielki kryzys gospodarczy (tu można odwołać się do prac Kołmogorowa, cykliczności Kryzysów i niepokojących scenariuszy 2024 r. jako kolejnego – już gigantycznego zawirowania) a może nieprzewidywalność przywódców (bardzo duże prawdopodobieństwo powrotu Trumpa jako Prezydenta USA) a może zwykłych wojen, które rozlewają się od inwazji rosyjskiej w Ukrainie, teraz po kolejną falę konfliktów na Bliskim Wschodzie angażujących coraz większe ilości państwa aż po niepokojące zagrożenie azjatyckie – niepodległości Tajwanu czy też zwyczajowo nieprzewidywalnych działań Korei Północnej. Ustalony porządek rzeczy zaczyna rozlatywać się jak uszkodzone części rozpadającego się zegarka a kolejne konflikty (i scenariusze) mogą przynieść odpowiednie wariantowe zagrożenia. Znowu czy mamy jakąś strategię i plan? Poza kupowaniem na kredyt broni i kierowania do społeczeństwa poczucia zagrożenia pewnie warto mieć gotowe kilka punktów na każdą ewentualność – zwoływanie Rad Bezpieczeństwa po fakcie, we współczesnym świecie, który zmienia się tak szybko – jest już chyba bezsensowne.
Zachęcam do pomyślenia o innych scenariuszach „tego co niewyobrażalne” a naszych przywódców do wzniesienia się ponad chwilowe walki polityczne i popatrzenia szerzej na globalne zagrożenia. Zawsze lepiej jest mieć jakiś plan niż improwizować…
Źródło: www.konradswirski.blog.tt.com.pl