Morskie farmy wiatrowe przyszłością polskiej energetyki
Jest szansa przynajmniej na 14 GW mocy z wiatraków na Bałtyku. To zachowawczo policzony potencjał – wskazuje Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej (MGMiŻŚ) mówiąc o trzeciej wersji projektu planu zagospodarowania przestrzennego obszarów morskich.
Perspektywy rozwoju farm morskich opisuje raport stworzony przez Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej pt. „Przyszłość morskiej energetyki wiatrowej w Polsce”.
Według PSEW, morskie farmy wiatrowe mają szansę odegrać kluczową rolę w procesie transformacji energetycznej Polski, przyczynić się do zagwarantowania bezpieczeństwa energetycznego kraju i pomóc w walce z zanieczyszczeniem powietrza. – Potencjał oceniany na 14 GW z Bałtyku daje nadwyżkę wobec 10 GW uwzględnionych w polityce energetycznej i spory margines dla kolejnych deweloperów starających się o decyzje lokalizacyjne – mówiła Katarzyna Krzywda, Dyrektor Departamentu Gospodarki Morskiej w MGMiŻŚ podczas Pomeranian Offshore Wind Conference w Szczecinie, zorganizowanego przez Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej i Business Club Szczecin, który odbył się 16-17 maja w Szczecinie.
Zgodnie ze stanem obecnym, inwestorzy posiadający decyzje lokalizacyjne zajmują dziś obszar 1,2 tys. km kw. Z kolei pod rozwój morskiej energetyki wiatrowej na bazie drugiej wersji zabezpieczono w Polsce ok. 3,3 tys. km kw., powiększając obszar o ok. 360 km kw. wobec pierwotnego scenariusza. Trzecia wersja planu zagospodarowania Bałtyku – zgodnie z zapowiedziami – ma ujrzeć światło dzienne w październiku 2019 r. Nie pojawią się w niej dodatkowe tereny przeznaczone pod rozwój morskiej energetyki wiatrowej. Więcej w niej będzie natomiast poligonów, niektóre tylko do czasowego wykorzystania.
W kolejnej wersji zabezpieczono obszary pod korytarze infrastrukturalne (jako obszar sugerowany na położenie kabli i rurociągów), a także korytarze migracyjne dla ptaków. Zdecydowano się także nie zamykać szczelnie obszarów morskich dla rybołówstwa, wyznaczając jedynie bufor wokół sztucznych wysp o promieniu 500 m. W praktyce oznacza to, że nieduże kutry rybackie (do 45 m) będą mogły wpływać między turbiny, które – jak deklarują deweloperzy – powinny być oddalone od siebie o ponad 1 km. Większy bufor – ok. 2 km wyznaczony zostanie na tzw. trasach żeglugowych.
Ostateczną decyzję o zamknięciu bądź pozostawieniu obszarów dla rybołówstwa będzie podejmował Dyrektor Urzędu Morskiego. Ministerstwo dopuszcza też możliwość współużytkowania obszarów – Z zadowoleniem przyjęliśmy zmiany dotyczące wyznaczenia korytarzy migracyjnych dla ptaków na jak najwcześniejszym etapie projektu i zwiększenia elastyczności w zakresie wyznaczenia korytarzy dla infrastruktury przesyłowej. Rekomendujemy jednak zwiększenie obszarów pod przyszłe inwestycje np. przez wprowadzenie dopuszczalnej funkcji pozyskania energii z OZE na obszarach z wyznaczoną inną funkcją podstawową np. wydobywczą czy obronną. Zasadne jest także położenie większego nacisku na poszanowanie praw nabytych inwestorów posiadających wydane i ważne pozwolenia lokalizacyjne – wyliczał Janusz Gajowiecki, Prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Rozwój energetyki morskiej ma szansę stać się lokomotywą napędzającą polską gospodarkę. Przemysł liczy na stabilne regulacje wyznaczające ramy budowy wiatraków na Bałtyku, by podejmować decyzje o własnych inwestycjach. A te są niezbędne np. w przypadku polskich portów. – Aby przyszły polski sektor offshore korzystał z polskich portów wciąż potrzeba inwestycji w infrastrukturę – twierdzi Michał Śmigielski, prezes Morskiej Agencji Gdynia zajmującej się transportem elementów do farm wiatrowych. Wskazuje m.in. konieczność pogłębienia owych portów, by mogły służyć do serwisowania i utrzymania farm wiatrowych na morzy po ich wybudowaniu. – Jeżeli nie wykorzystamy w pełni naszego potencjału, istnieje ryzyko, że inwestorzy wybiorą doświadczone już w obsłudze offshore porty niemieckie – dodał Prezes MAG.
Źródło: Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej